Hiszpania, niemal dwa razy większa od Polski, należy do najbardziej malowniczych krajów Europy. Prawie 90% jej powierzchni zajmują góry i wyżyny. Pośród wierzchołków i turni poruszają się z godnością wspaniałe koziorożce. Jednym z najpiękniejszych miejsc na spotkanie z nimi są szczyty centralnej i południowej części Półwyspu Iberyjskiego.

Górzyste tereny, na których utworzono liczne parki narodowe, stanowią matecznik wielu gatunków. Trzeba bowiem wiedzieć, że w Hiszpanii ochronę przyrody – jak mało co – traktuje się bardzo poważnie. Polowanie na wszystkie hiszpańskie koziorożce podzieliliśmy na dwa etapy. W 2013 r. wybraliśmy się na Gredos ibex i owcę Barbary sheep, zwaną też arui lub aruda, a w grudniu zeszłego roku przyszła kolej na: Ronda ibex, Beceite ibex oraz Sierra Nevada ibex. Przejechaliśmy prawie całą Hiszpanię, codziennie przemierzając malownicze miejsca w poszukiwaniu najciekawszych trofeów.

śnieżne łowy na Gredos ibex

Polowanie na Gredos ibex było dużym wyzwaniem z powodu pogody. Hiszpańskie góry przywitały nas bowiem śniegiem, deszczem i zimnem. Sezon łowiecki trwa tu od sierpnia do kwietnia, ale najlepsza pora na pozyskanie koziorożca to czas rui: listopad, grudzień i styczeń. Łowy odbywały się na terenie parku narodowego w górach Sierra de Gredos na wysokości ponad 2500 m. Wczesnym rankiem z hotelu odbiera nas Paco. Ładujemy bagaże do wygodnej terenówki i zaczynamy powoli piąć się w górę stromą, wąską drogą. Gdy docieramy na miejsce, okazuje się, że będzie nam towarzyszyć jeszcze trzech podprowadzających, pracowników parku. Tradycyjny hiszpański podchód po ośnieżonych i oblodzonych górach ze względów bezpieczeństwa przebiega nieśpiesznie – to wręcz stateczny rytuał, a jego tempo dyktują trudne warunki. Koziorożce należą do zwierząt niezwykle płochliwych, więc podchodzenie ich na prawie otwartej przestrzeni wymaga nie tylko czasu, lecz także spostrzegawczości oraz sprytu. W końcu po długiej wędrówce po skalnej półce nad urwiskiem naszym przewodnikom udało się wypatrzyć na sąsiedniej górze stado Gredos. Przez lornetkę z ciekawością oglądamy dorodnego samca. Jego futro jest długie, z czarnymi znakami na grzbiecie. Zwierz waży ok. 100 kg, ma duże, obrączkowe i pomarszczone rogi, a po rozmiarach trofeum łatwo określić jego wiek (u dorosłego osobnika co roku przyrasta jeden pierścień). Każdy ruch podprowadzających i myśliwego śledzi wiele par oczu. Koziorożce słyną bowiem z doskonałego węchu, wzroku i słuchu – po tysiącleciach obcowania z ludźmi, orłami, lisami, wilkami, rysiami i innymi drapieżnikami zwierzęta te mają świetnie wykształcone wszystkie zmysły. Próbując przewidzieć kierunek, w jakim będzie się przemieszczać upatrzony osobnik, nasz przewodnik wskazał wystający z ziemi głaz, który uznał za najlepszą podpórkę. W Hiszpanii strzela się, w zależności od łowieckiego szczęścia, od 50 m do 150 m, chociaż jeżeli myśliwy czuje się pewnie, może też spróbować szczęścia na dalszym dystansie. Przewodnicy przyglądają nam się ze sceptycznym wyczekiwaniem. Pada strzał. Celny. Szybko idziemy po śniegu do wspaniałego koziorożca. Z bliska jest dużo okazalszy, waży 110 kg i ma piękne, pomarszczone, złotomedalowe trofeum. Spojrzeliśmy sobie z Hiszpanami prosto w oczy i nie wiem, w czyich rysowała się większa radość z pozyskanego trofeum. Po południu w potokach deszczu ze śniegiem strzelamy drugiego koziorożca, a wieczorem – samicę. Warto w tym miejscu wyjaśnić, że Gredos ibex żyją w dwóch oddzielnych grupach. Jedna składa się z samic z młodymi i dwu-, trzyletnich osobników, a druga – tylko z samców. Samce zbliżają się do samic wyłącznie w okresie godów i to właśnie w tym czasie można zobaczyć fantastyczne walki o miejsce w hierarchii grupy.

arui – trudny przeciwnik

Następnego dnia rano wyjechaliśmy jeszcze przed świtem. Do pokonania było 400 km. Musieliśmy dotrzeć na wschodnie wybrzeże Hiszpanii w okolice Murcji. Kolebką pochodzenia owcy Barbary sheep są góry północnej Afryki: Algierii, Tunezji, Czadu, Egiptu i Libii. Gatunek ten został sprowadzony do Hiszpanii w końcu lat 60. XX w. i wkrótce stał się potencjalnym konkurentem dla rodzimych zwierząt kopytnych zamieszkujących Półwysep Iberyjski. Gdy dojeżdżamy do celu, odnosimy wrażenie, że czas stanął tu w miejscu. Stara hiszpańska hacjenda zbudowana z jasnego kamienia, chociaż oferuje współczesny standard, nie zmieniła się zbytnio od momentu powstania. Pamiętając jednak o słowach Don Kichota z Manczy, w którego ojczyźnie przecież polujemy, że pośpiech jest matką pomyślności, i w wielu poważnych sprawach doświadczenie okazało, że pilność uczestnika do szczęśliwego kresu doprowadziła wątpliwą sprawę, szybko wyruszamy na polowanie. Wjeżdżamy w pagórkowaty, piaszczysty teren łowiska porośnięty karłowatym lasem. Na próżno jednak wypatrujemy arui. Jego futro ma kolor piaszczystobrązowy (ciemniejący z wiekiem), z nieco jaśniejszym podbrzuszem oraz ciemną linią na plecach i doskonale zlewa się z otoczeniem. Zwierzę to jest bardzo zwinne i szybko skacze po stromych wzniesieniach. Podprowadzający informują nas, że na czele stada zawsze stoi dominujący samiec. Stare osobniki oraz ciężarne samice są samotnikami i trzymają się na uboczu. Rozpoczynamy więc poszukiwania.

Po kilku godzinach jeżdżenia Miguel daje nam znać, że namierzył chmarę owiec na sąsiednim wzgórzu. Podejmujemy decyzję, że staniemy wzdłuż drogi, a nasi podprowadzający okrzykami zmuszą zwierzęta, aby skierowały się w naszą stronę. Próbując przewidzieć, dokąd pójdą arui, zamieramy w bezruchu. Wreszcie dostrzegamy je na szczycie – przemieszczają się z ogromną prędkością. Słyszymy krzyk Hiszpanów, którzy niezwykle emocjonalnie podchodzą do polowania. Strzał i nic. Kurz opada, lecz nie ma zdobyczy, chociaż wszyscy widzieliśmy, że owca przyjęła kulę. Teraz już wiemy, że opowieści naszych podprowadzających o wyjątkowo grubym futrze arui i trudnych strzałach spowodowanych szybkością, z jaką to zwierzę się porusza, nie były na wyrost. Po 15 minutach poszukiwań znajdujemy pierwszą kroplę farby. Pies podejmuje trop, ale niestety po chwili go traci. Postrzałek po prostu się rozpłynął. Na próbach odnalezienia go zszedł nam cały dzień i udało nam się to dopiero nazajutrz. Nasza owca okazała się olbrzymem – ważyła powyżej 120 kg i miała piękne trójkątne rogi o długości ponad 40 cm, pomarszczone u podstawy.

come back

Rok później wróciliśmy po kolejne koziorożce. Tym razem mieliśmy do pozyskania: Ronda ibex, Beceite ibex i Sierra Nevada ibex. Polecieliśmy na samo południe Hiszpanii, do Malagi, bo stamtąd najbliżej nam było do najlepszych łowisk w Andaluzji, w których można strzelić najmniejszego z koziorożców – Ronda ibex. I chociaż faktycznie w porównaniu np. z Gredos ibex nie prezentuje się on zbyt okazale, bo waży tylko 50–60 kg, nie oznacza to wcale, że polowanie na niego jest mniej ekscytujące.

Rogi tego koziorożca mają kształt liry i osiągają długość od 50 do 70 cm. Łowy odbywają się w przepięknej górskiej scenerii na wysokości między 1000 a 2000 m n.p.m. Sezon polowań trwa od października do maja, ale najlepsze miesiące dla myśliwych to październik, listopad i grudzień. Hiszpania powitała nas słońcem, ciepłem i intensywną zielenią drzew pomarańczowych, które mijaliśmy po drodze. Aż trudno było uwierzyć, że jeszcze cztery godziny wcześniej znajdowaliśmy się w mroźnej Warszawie. Do hotelu z lotniska przyjechaliśmy późnym wieczorem, a wczesnym rankiem już wyruszyliśmy w łowisko. W górach panowała piękna pogoda – przejrzyste grudniowe powietrze dawało możliwość podziwiania widoków aż po horyzont. Nasz podprowadzający Antonio, zawodowiec w każdym calu, lustrujący uważnie okolicę, niemal od razu wypatrzył poniżej nas wspaniałego medalowego koziorożca. Nie tracąc czasu, przesunęliśmy się wolno skrajem zbocza, tak aby przyjąć najlepszą pozycję. Ciszę poranka przeszył strzał. Koziorożec zrolował po pochyłości, zanim zdążył się zatrzymać. Pierwszy dzień polowania w Hiszpanii i piękne trofeum pozyskane tak szybko. Nie ma co, św. Hubert ewidentnie poklepywał nas przyjaźnie po ramieniu. Wkrótce jednak miało się okazać, że myśliwskie szczęście jest zmienne i łatwo może się od nas odwrócić, o czym także pisał Cervantes: Nadmiar bowiem rzeczy, choćby i dobrych, sprawia, że przestają być cenione, natomiast rzadkość, chociażby podlejszych, podnosi je w cenie. Z kolejnym koziorożcem nie poszło nam już tak prosto.

fortuna kołem się toczy

Park Narodowy Sierra Nevada, ukryty wśród leniwych hiszpańskich wiosek, z dala od zgiełku autostrady, to ojczyzna koziorożca o tym samym imieniu. Rozzuchwaleni błyskawicznym pozyskaniem Ronda ibex przyjechaliśmy na ekspresowe polowanie. Założyliśmy sobie taki plan, że jeden dzień strzelamy, po czym ruszamy dalej. Tutaj zrozumieliśmy wreszcie, dlaczego Hiszpańscy myśliwi często nam powtarzali Si Dios quiere („Jak Bóg da”) w reakcji na nasze zbyt konkretne pytania. Rześki poranek był zapowiedzią kolejnego pięknego dnia. Wyruszyliśmy w góry bardzo wcześnie. Nasz przewodnik co chwilę się zatrzymywał, wchodził na skalne półki i bacznie lustrował okolicę. W końcu zjechaliśmy w dół na kamienistą drogę i wtedy zobaczyliśmy koziorożca, który stał majestatycznie na szczycie góry, wygrzewając się w grudniowym słońcu. W języku migowym, najlepiej zrozumiałym dla wszystkich myśliwych, rozdzieliliśmy zadania: kto idzie, kto strzela, a kto zostaje przy samochodach. Mozolna wspinaczka w górę nie należała do najłatwiejszych i szybko się okazało, że wędrówki po masywach Sierra Nevady wymagają szczególnej ostrożności. Stopy ślizgają się po gliniastym podłożu, a ostra, wysuszona po lecie kolczasta roślinność kłuje ręce do krwi. Gdy podeszliśmy wyżej, zwierz nagle nas zauważył i się wycofał. Zapada decyzja, że część grupy zostaje na dole, a reszta idzie dalej za nim. Mijają godziny. Cóż, łowiectwo niewątpliwie uczy czekania i pokory, która jest – jak twierdziła francuska filozofka Simone Weil – stosunkiem duszy do czasu. W końcu nasi towarzysze wracają z wiadomością, że strzał oddany na odległość 340 m okazał się niecelny i lekko draśnięty koziorożec poszedł w góry. Szukanie postrzałka zajęło nam blisko półtora dnia, lecz niestety nie udało nam się go odnaleźć. Następnego dnia wieczorem, prawie już o zmierzchu, strzelamy innego osobnika. Koziorożec wydeptany po hiszpańskich górach okazał się niezwykle trudną zdobyczą, ale trofeum było warte zachodu. Polowanie na wysokości od 1500 m do 2500 m nie należało do łatwych, gdyż Sierra Nevada poruszają się zwinnie po niemal pionowych ścianach. Umożliwia im to specyficzna budowa racic z powierzchnią antypoślizgową. Ponadto zwierzęta te mają bardzo silnie wykształcone zmysły węchu, słuchu oraz wzroku i są godnymi przeciwnikami nawet dla najlepszego myśliwego.

droga na północ

Z okien samochodu spoglądaliśmy na zmieniające się krajobrazy. Za nami zostały zielone tereny południowej Hiszpanii, przy kolejnych postojach robiło się coraz zimniej, aż w końcu wieczór przywitał nas leniwie spadającymi z nieba płatkami śniegu. Przejechaliśmy prawie 600 km na północ, aby dotrzeć do łowisk w Parku Narodowym Puertos de Tortosa, w których można spotkać ostatniego z koziorożców – Beceite ibex. Na polowanie wyruszyliśmy wczesnym rankiem. Po drodze z pobliskiego miasteczka zabraliśmy jeszcze naszego miejscowego przewodnika Alvaro. Panorama otaczających nas gór była inna niż ta na południu Hiszpanii. Strome, wapienne szczyty, z rzadka porośnięte tylko drzewami sosnowymi i dębowymi, sięgające nawet do 3000 m n.p.m. wydawały nam się wyjątkowo nieprzystępne i nieosiągalne. Wszędzie, gdziekolwiek spojrzeć, rozpościerał się prawie dziewiczy obszar jednego z najstarszych hiszpańskich parków narodowych. To wszystko nadawało temu miejscu nieco tajemniczą atmosferę. Rozpoczęliśmy poszukiwania. Nasi przewodnicy systematycznie, stok po stoku, góra po górze, przeczesywali wzrokiem okolicę. Za każdym wzniesieniem mógł się przecież kryć koziorożec. W końcu nadeszła obowiązkowa u Hiszpanów przerwa na południowy posiłek i odpoczynek, więc zjechaliśmy do pobliskiego miasteczka. Chyba żadna inna kuchnia europejska nie uległa wpływom tak wielu kultur ani nie posiada tylu różnorodnych składników tworzących lokalne dania co kuchnia hiszpańska. Podczas naszej podróży przez Hiszpanię jedliśmy w małych prowincjonalnych knajpkach, gdzie mieliśmy okazję spróbować rozmaitych miejscowych potraw zachwycających bogactwem smaków i aromatów. Popołudniowe łowy w blasku zachodzącego grudniowego słońca nie przyniosły pozytywnych rezultatów. Nie spotkaliśmy Beceite ibex, którego trofeum spełniałoby nasze oczekiwania. Zapowiadał się kolejny dzień polowania, ale tym razem św. Hubert był dużo bardziej łaskawy – już po kilku godzinach nasi przewodnicy wypatrzyli wspaniałego koziorożca. Celny, szybki strzał i mogliśmy podziwiać to piękne zwierzę z bliska. Beceite ma duże, pomarszczone obrączkowe rogi, które rosną pionowo i odchylają się nietypowo na boki jak skrzydła samolotu. Waga dorosłego osobnika sięga ponad 100 kg. Okres polowań na te koziorożce trwa od 15 października do 31 maja, ale najlepiej zaplanować wyprawę na grudzień (w okresie rui) lub na wiosnę. Zdobycze nie wróciły razem z nami do Polski. Zostały u hiszpańskiego preparatora i przyleciały do kraju gotowe, już po wstępnej preparacji.

nie tylko polowanie

Po udanych łowach na koziorożce przyszła kolej na inne przyjemności. Niezapomnianych chwil doświadczyliśmy na przepięknym pędzonym polowaniu na czerwoną kuropatwę, w miejscu, gdzie swojej łowieckiej pasji oddają się zarówno poprzedni, jak i obecny król Hiszpanii. Zwiedzaliśmy także turystyczne atrakcje okolicy. Kraj ten może zapewnić mnogość wrażeń również niepolującym towarzyszom podróży. Wspaniałe warunki naturalne w połączeniu z ogromnym bogactwem historycznym i kulturowym sprawiają, że jest to doskonałe miejsce na urlop z rodziną. Zadowoleni będą zwłaszcza miłośnicy dobrego wina i smacznego jedzenia. To dla nich otwierają swe podwoje tysiące lokalnych knajpek i winiarni, a wieczorem można też zobaczyć pokaz ognistego flamenco. Jedno jest pewne – jeżeli ktoś chce przeżyć wyjątkową łowiecką przygodę, zdobyć niepowtarzalne trofea i doświadczyć niezwykłych wrażeń, to nie ma nic lepszego od polowania na hiszpańskie koziorożce.

Kliknij i przeczytaj artykuł w piśmie

artemis hunting club

eksploruj, odkrywaj & poluj

Życie myśliwego nie odmierza się liczbą oddechów, które robi każdego dnia, ale liczbą polowań, które powodują, że traci on oddech…

Umów się na polowanie z nami już teraz.

skontaktuj się z nami

artemis hunting club

Co nas wyróżnia?

Sprawdź co sprawia, że od ponad 20 lat jesteśmy jednym z czołowych biur polowań w Polsce!

Jakość

Naszym piorytetem jest twoje zadowolenie z udanego polowania.

PROFESJONALIZM

Szacunek dla klienta i pieniedzy ktore placi za polowanie. Dostarczamy dokladnie to na co sie umawialiśmy.

ZAUFANIE

Naszym celem jest kompleksowość, zaufanie, oraz bezpieczenstwo osób wyjezdzających na polowanie.