Początek marca 2021, cały świat pogrążony jest jeszcze w pandemii, a grupa myśliwych z Polski wyrusza na polowanie do Namibii. Wyjazd poprzedziły długie przygotowania, bo nikt tak naprawdę nie wiedział, czy polecimy, czy wyjazd nie będzie odwołany z jakichś niewiadomych przyczyn, a w końcu czy nasze covidove testy robione 48 godzin przed wylotem będą dla wszystkich negatywne.
W końcu mamy wyniki, wszyscy możemy jechać, lecimy Lufthansą, bo najbardziej przewidywalna, bo najmniej ma odwołanych lotów. Wszystko poszło bez potknięć, chociaż mogło być różnie, bo pandemia ustanowiła nowy porządek świata – każdy urzędnik chce być ważny i ustanawiać swoje wymagania. Jesteśmy przygotowani, na wszystko mamy podkładki / korespondencję mailową z Ambasadą Niemiec, Ambasadą Namibii, Lufthansą i wieloma innymi instytucjami, nikt nie może nas zaskoczyć i zatrzymać. Docieramy bez przeszkód na miejsce, przechodzimy przez wszystkie kontrole i jesteśmy w innym świecie.
Tylko pięć godzin drogi z Windhuku i jesteśmy na farmie. Afrykańska przygoda myśliwska to jest to, na co wszyscy czekali. 8 dni pełnego polowania, spełniania marzeń o wspaniałych trofeach. Wśród polujących myśliwych jest też Diana, Katarzyna Skrzyniarz, nie ustępuje myśliwskiego pola nawet wytrawnym afrykanerom. Padają piękne trofea medalowe: kudu Mariana 154 cm, genialny wasserbock Roberta, piękny oryx Mateusza, zebra górska Andrzeja. W sumie grupa 7 myśliwych przez 8 dni polowania pozyskała 36 sztuk zwierzyny grubej – wszystkie najwyższej jakości trofea.
Dopełnieniem wyjazdu jest wysoki standard zakwaterowania i najlepsza kuchnia w całej Namibii. Codziennie jemy genialnie przygotowane potrawy z tego, co zostało pozyskane: jednego dnia stek z oryxa, drugiego polędwica z kudu – prawdziwy kulinarny majstersztyk, palce lizać.
Temperatura też nam dopisuje, chociaż to bardzo mokry sezon w Namibii, wszędzie widać rozmyte drogi. Korzystamy ze słońca i ciepła średnia +25 C, a popołudniowy relaks w basenie wszystkim dobrze robi. Przed wylotem robimy testy PCR w prywatnej klinice, bez żadnych problemów docieramy do Polski. Ten wyjazd potwierdził tezę, że indywidualne wyjazdy na polowania, dobrze przygotowane i zabezpieczone, są całkowicie bezpieczne nawet w czasach pandemii.
Polowanie w Namibii: opinia myśliwego:
Pokąsani przez Afrykę – to oddaje, jak niektórzy odbierają pierwszy kontakt z tym kontynentem, będąc na safari. To nie moje określenie, choć w pełni się z nim zgadzam, to diagnoza kolegi Maćka.
Trudno zdefiniować, dlaczego, ale tak jest i mnie też to dotknęło.
Wyjazd to spełnienie młodzieńczych marzeń zbudowanych na podstawie literatury choćby Hemingwaya.
Byłem dwukrotnie i jeżeli tylko będę mógł, to to jeszcze wiele razy pojadę.
Pierwsze wrażenie: wcale nie jest tak gorąco, jest przyjemnie ciepło i zapach, Afryka pachnie inaczej.
Pobyt na farmie jak dla moich wyobrażeń trochę za wygodny, klimatyzowane pokoje, basen i fantastyczne jedzenie głównie na bazie upolowanych przez nas antylop.
Zwierzyny dużo, ale to nie tak jak na filmach przyrodniczych, że stado idzie, a turyści filmują – bardzo czujna i ostrożna.
Wraz z kolegą hartebeesta podchodziliśmy w buszu ponad 3 godziny i udało się za drugim razem.
Polowaliśmy przez 8 dni i w zasadzie wszyscy koledzy i koleżanka strzelili to, co mieli w planach.
Piękne oryxy, elandy, waterbucki, impale i wiele innych oraz moim zdaniem najpiękniejszą antylopę Afryki Kudu.
Tu spełniły się moje marzenia: strzeliłem rekordowe kudu ponad 60 cali.
Wszystkie pozostałe trofea zdobyte przez koleżankę i kolegów są również bardzo okazałe.
Podprowadzający zawodowi myśliwi z zasady nie pozwalają strzelać do słabych sztuk, tylko mocne okazy na poziomie medalowym.
Zaplanowałem już trzeci wyjazd, jeszcze na antylopy, ale już świta myśl o kolejnych: lew, bawół…
Jeżeli ktoś był i nie zrobiło na nim wrażenia, to nie ma co jeździć, ale jak nie byłeś, to spróbuj, jest duża szansa ze Afryka Cię ugryzie.
Dasz Busz
Marian Furczoń
Kraków, Polska
Dodano: 23.06.2021 do kategorii: Relacje z polowań